Page 2 of 2
Polskie UAP czy czeski „Pilotni Prukaz” – co lepsze?
Oba te uprawnienia są do siebie bardzo zbliżone, ale występują między nimi pewne różnice. W Polsce nadzór na ultralightami prowadzi ULC (Urząd Lotnictwa Cywilnego) przy Ministerstwie Transportu i Budownictwa, w Czechach stworzono do tego specjalną instytucję LAA (Letecka Amaterska Asociace) na podstawie przekazania nadzoru przez Ministra Transportu i Łączności na okres dwuletni, po którym to następuje audyt LAA przez przedstawiciela Ministerstwa. Po ocenie pozytywnej następuje przekazanie nadzoru na dalsze 2 lata. Zrobienie „Prukazu” jest dużo mniej kłopotliwe, niż UAP. Przede wszystkim w Czechach wszystkie egzaminy zdajemy w ośrodku szkolącym LAA, natomiast po zakończeniu szkolenia na UAP musimy jeszcze zdać państwowy egzamin teoretyczny w ULC w Warszawie, który jest o wiele trudniejszy, niż ten w Czechach. Jak wynika z rozmów z pilotami, poziom zajęć teoretycznych także wydaje się wyższy w UAP. Dotychczas „Prukaz” kosztował około 2 – 3 tys. zł taniej niż UAP, jednak ceny te zdają się powoli wyrównywać. Trzeba jednak przyznać, że szkolenie w Czechach odbywa się dużo szybciej i sprawniej, niż u nas. Zapisując się na kurs w LAA, po 2-3 kilkudniowych wyjazdach, wracamy z papierkiem w ręku. W Polsce, najpierw musimy odbyć długotrwały kurs teoretyczny, często też poczekać na rozpoczęcie sezonu (w aeroklubach) i dopiero wtedy możemy zacząć latanie. Jak już wspomniałem, po zakończeniu szkolenia czekają nas jeszcze egzaminy w ULC, które z reguły trzeba powtarzać. Po przebrnięciu przez to wszystko, pozostaje jeszcze czekanie, aż ULC wystawi nam wymarzone świadectwo kwalifikacji, co podobno może trwać nawet kilka miesięcy. Ogólnie rzecz biorąc w LAA obsługa klienta jest dużo lepsza, niż w Polsce, jednak UAP zdaje się dawać większy zakres kompetencji, niż „Prukaz”. Posiadacz UAP, który zda w ULC także egzamin z frazeologii angielskiej, ma prawo wykonywać loty we wszystkich państwach zachodnich i nie tylko. W przypadku „Prukazu” sprawa nie jest taka jasna. Niektóre państwa (np. Polska) uznają ten dokument, choć na jego wierzchu znajduje się ostrzeżenie, iż jest ważny jedynie na terenie Republiki Czeskiej. W Czechach do obsługi ultralighta upoważniony jest jego właściciel przeszkolony przez producenta, dealera lub poprzedniego właściciela. Potwierdzeniem przeszkolenia przez poprzedniego właściciela jest jego pisemne oświadczenie. W Polsce, by obsługiwać swój samolocik trzeba zdobyć wystawiane przez ULC, po uprzednim szkoleniu świadectwo kwalifikacji mechanika poświadczenia obsługi z wpisem na płatowiec, zespół napędowy i awionikę. „Prukaz” jest ważny 2 lata, a na jego przedłużenie wystarczy wznowienie badań lekarskich. Przepisy Aeroklubu Polskiego wymagają corocznego zaliczania Kontroli Wiadomości Teoretycznych (KWT) oraz Kontroli Techniki Pilotażu (KTP), a ULC egzaminu praktycznego LKE (podobny do KTP), co kilka lat, najlepiej gdy zbliża się data ważności świadectwa kwalifikacji . W czeskich ośrodkach, certyfikowanych zarówno przez LAA, jak i ULC (patrz tabela) można odbyć szkolenie, po którym otrzymuje się zarówno „Prukaz”, jak i UAP. W innym przypadku posiadacz polskiego UAP, PPL (lub wyższej licencji) może uzyskać „Prukaz” po wylaszowaniu się na jakiś typ samolotu UL w ośrodku LAA. Jak widać, trudno jest ocenić, czy lepiej szkolić się w Polsce czy w Czechach. Obydwie opcje mają swe dobre i złe strony.